Kiedy strażacy ugasili cały pożar, z domu wyniesione zostało czyjeś ciało.. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam Mick'a.
- Czy on żyje?! - krzyknęłam do mężczyzn wynoszących go z domu.
- On oddycha. Jednak nie mamy pewności jak długo jeszcze da radę. Wieziemy go do szpitala. Kiedy już będzie coś wiadome to do pani zadzwonimy. To pani dom? - zapytał mężczyzna który stał obok.
- Tak, to mój dom. To w takim razie podam panu mój numer. - w tamtym momencie wyciagnęłam jakąś kartkę z kieszeni spodni i dlugopis który zawsze mam w torebce. - Proszę do mnie zadzwonić jak już będzie coś wiadomo.
- Oczywiście.. Zna pani tego mężczyznę?
- Tak.
- Więc zapewne wie pani czy ma tu jakąś rodzine? - zapytał mężczyzna.
- Nie, nie ma. Mieszkał w tym domu razem ze mną. Jestem jego znajomą.
- Dobrze. A wie pani co sie dzieje z jego rodziną? - zapytał strażak. Po tym pytaniu wyskoczyła mi żyła na szyi. Justin zauważając to ścisnął mocniej moją rękę.
- Przepraszam, ale to chyba nie jest pański zasrany interes. Niestety nie odpowiem panu na to pytanie.. Wątpię że Mick chciałby aby pan wiedział. Co sie teraz dzieje ze służbami miasta?! Jego rodzina - jego sprawa. A pan nie powinien sie w to wpierdalać. - zaczęłam krzyczeć. Po moim przekleństwie Justin zasłonił ręką moje usta.
- Przepraszam pana za nią. Ona nie miała tego na myśli.. Chodziło jej o to, ze to jest po prostu prywatna sprawa Micka. Jeżeli sie obudzi to panu powie. Oczywiście jeżeli będzie chciał. Przepraszam za moją dziewczynę. Na prawdę. - powiedział Justin i spiorunował mnie wzrokiem.
- Przeprosiny przyjęte, jednak będę musiał zabrać pańską dziewczynę na komendę i sprawdzić czy jest trzeźwa. - powiedział mężczyzna i złapał mnie za rękę.
- Panie władzo.. Wydaje mi sie że będzie to nie potrzebne. Victoria jest trzeźwa. To po prostu szok po tym że jej dom właśnie został spalony. Proszę pana. Victoria potrzebuje teraz snu. Dużo dziś przeżyła..
-Ygh.. Niech ci będzie młodzieńcze. Będę musiał zadzwonić do jej rodziców.
- Przykro mi, ale moi rodzice wyjechali do Polski. Nie ma z nimi żadnego kontaktu, ponieważ zostawili komórki w domu. Zrobili to po to, żeby nikt im nie zakłócał wyjazdu. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, rozumiem. Kiedy wrócą? - zapytał.
- Za 2 miesiące. - kolejny udawany uśmiech.
- Yh.. niech ci będzie. Do nikogo nie będę dzwonić, ale jak jeszcze raz się dowiem, że przeklinasz do władz miasta, to załatwimy to inaczej, rozumiemy się?
- Oczywiście. - po tym szanowny pan strażak się odwrócił a ja pokazałam mu środkowy palec. Justin tylko pocałował mnie w głowę, zaśmiał się i szepnął mi do ucha.
- Mrrr.. Jaka niegrzeczna. Taką Vic lubię. Jednak w domu czeka na ciebie kara.
- Justin... Ja nie mam domu.. Chyba będę musiała pojechać do schroniska. - powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Wyminęłam Justina i chciałam kierować się na przystanek autobusowy, jednak po kilku krokach poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku.
- Co?! Nigdzie nie idziesz! Wracasz ze mną do mojego domu. Vic, nigdy nie pozwoliłbym ci tam pójść! Oszalałaś?! - kiedy to powiedział nic mu nie odpowiedziałam, jedyne co zrobiłam to mocno wtuliłam się w krzyczącego na mnie Justina.
- Dobrze, rozumiem. Kiedy wrócą? - zapytał.
- Za 2 miesiące. - kolejny udawany uśmiech.
- Yh.. niech ci będzie. Do nikogo nie będę dzwonić, ale jak jeszcze raz się dowiem, że przeklinasz do władz miasta, to załatwimy to inaczej, rozumiemy się?
- Oczywiście. - po tym szanowny pan strażak się odwrócił a ja pokazałam mu środkowy palec. Justin tylko pocałował mnie w głowę, zaśmiał się i szepnął mi do ucha.
- Mrrr.. Jaka niegrzeczna. Taką Vic lubię. Jednak w domu czeka na ciebie kara.
- Justin... Ja nie mam domu.. Chyba będę musiała pojechać do schroniska. - powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Wyminęłam Justina i chciałam kierować się na przystanek autobusowy, jednak po kilku krokach poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku.
- Co?! Nigdzie nie idziesz! Wracasz ze mną do mojego domu. Vic, nigdy nie pozwoliłbym ci tam pójść! Oszalałaś?! - kiedy to powiedział nic mu nie odpowiedziałam, jedyne co zrobiłam to mocno wtuliłam się w krzyczącego na mnie Justina.
***
Kiedy byliśmy w domu Justina, Pattie trochę się zdziwiła czemu przyszłam razem z nim i to jeszcze w dodatku cała rozmazana i zapłakana.
- Vic, to ja może pójdę na górę, naleję ci wody do wanny, a wy sobie tutaj porozmawiacie, co? Jakoś nie ciągnie mnie do tych "babskich" pogaduszek. - razem z Pattie się zaśmiałyśmy. Skinięciem głowy oznajmiłam Justinowi żeby tak zrobił. Przyglądałam się jak Justin wchodzi po schodach na górę, a kiedy już zniknął Pattie zaczęła.
- Skarbie, chcesz może kawy? Albo herbaty? Albo może coś do picia? - zapytała.
- Wody, poproszę wody. - uśmiechnęłam się do kobiety. Poszłyśmy we 2 do kuchni, gdzie Pattie nalała mi wody do szklanki. Kiedy podała mi szklankę wzięłam łyka i usiadłam na blacie stołowym, a mama Justina jak cywilizowany człowiek - na krześle.
- Jeju.. przepraszam. - powiedziałam i zsunęłam się z blatu.
- Nie, spokojnie. Jeżeli ci wygodnie to tam usiądź. - powiedziała a ja ponownie wskoczyłam na stół. - Więc, o co chodzi? - zapytała.
- No więc wszystko zaczęło się od tego, że poszłam do parku na spacer no i miałam na uszach słuchawki.. Słuchałam "LMFAO" więc sama pani rozumie.. Zaczęłam tańczyć. - Pattie się zaśmiała i kiwnęła głową. - No więc tak tańczyłam no i wpadłam na jakiegoś chłopaka, który miał kawę w ręku, przez co miałam ją na koszulce, a mój iPhone wylądował cały roztrzaskany na ziemi. Poznaliśmy się lepiej z tym chłopakiem. Okazało się, że na imię mu Mick, przeprowadził się niedawno do Kanady i, że jego ojciec..... W sumie nie ważne. Później Mick odkupił mi iPhone'a i kupił nową koszulkę. Następnie poszliśmy do mnie do domu, bo okazało się, że on tu nie miał żadnego mieszkania. Kiedy byliśmy już u mnie, to zadzwoniłam do Justina, żeby przyszedł jak chce, ale, że mam gościa... Zgodził się, i powiedział, że będzie za kilkanaście minut, więc siedziałam w kuchni i patrzyłam przez okno na dzieci moich sąsiadów które bawiły się w ogrodzie. Kiedy tak siedziałam to wiedziałam że minęło już kilkanaście minut, a ja poczułam czyjeś ręce na biodrach i pomyślałam, że to Justin.. Od razu zaczęłam go całować. Miałam zamknięte oczy więc nie miałam pewności z kim się całuję.. Po chwili jednak Justin wbiegł do kuchni i zobaczył jak się całowałam z Mickiem.. Zaczął płakać, a później mi uciekał.. Dogoniłam go i zaczęliśmy się kłócić, jednak wszystko sobie wytłumaczyliśmy i postanowiliśmy wrócić do mnie do domu. Kiedy już do niego dotarliśmy okazało się, że ktoś podpalił mój dom. - łzy znowu zaczęły mi spływać po policzkach. - no i później wynosili Micka na noszach. To był straszny widok. Teraz nie mam gdzie mieszkać. Justin zaproponował mi, abym mieszkała tutaj, jednak nie chcę naruszać waszej prywatności i nie chcę się wpraszać do waszego domu. To ja już może pójdę. - po tym od razu pobiegłam w stronę drzwi. Pattie krzyczała, żebym wróciła, żebym została, że mogę tu nocować, jednak ja się nie zatrzymywałam. Biegłam w stronę drzwi i kiedy już byłam poza posiadłością Bieber'ów wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Zaczęłam iść na przystanek autobusowy w celu podróży do Schroniska dla bezdomnych. Kiedy doszłam na przystanek zauważyłam, że Justin biegnie w moją stronę. Na szczęście z drugiej strony jechał też mój autobus. Dojechał on przed tym, jak Justin dobiegł, więc nie miał jak mnie zatrzymać. Odjechałam, i zobaczyłam łzy w jego oczach. To bolało, jednak zostałam w autobusie i chciałam dojechać do schroniska.
- Vic, to ja może pójdę na górę, naleję ci wody do wanny, a wy sobie tutaj porozmawiacie, co? Jakoś nie ciągnie mnie do tych "babskich" pogaduszek. - razem z Pattie się zaśmiałyśmy. Skinięciem głowy oznajmiłam Justinowi żeby tak zrobił. Przyglądałam się jak Justin wchodzi po schodach na górę, a kiedy już zniknął Pattie zaczęła.
- Skarbie, chcesz może kawy? Albo herbaty? Albo może coś do picia? - zapytała.
- Wody, poproszę wody. - uśmiechnęłam się do kobiety. Poszłyśmy we 2 do kuchni, gdzie Pattie nalała mi wody do szklanki. Kiedy podała mi szklankę wzięłam łyka i usiadłam na blacie stołowym, a mama Justina jak cywilizowany człowiek - na krześle.
- Jeju.. przepraszam. - powiedziałam i zsunęłam się z blatu.
- Nie, spokojnie. Jeżeli ci wygodnie to tam usiądź. - powiedziała a ja ponownie wskoczyłam na stół. - Więc, o co chodzi? - zapytała.
- No więc wszystko zaczęło się od tego, że poszłam do parku na spacer no i miałam na uszach słuchawki.. Słuchałam "LMFAO" więc sama pani rozumie.. Zaczęłam tańczyć. - Pattie się zaśmiała i kiwnęła głową. - No więc tak tańczyłam no i wpadłam na jakiegoś chłopaka, który miał kawę w ręku, przez co miałam ją na koszulce, a mój iPhone wylądował cały roztrzaskany na ziemi. Poznaliśmy się lepiej z tym chłopakiem. Okazało się, że na imię mu Mick, przeprowadził się niedawno do Kanady i, że jego ojciec..... W sumie nie ważne. Później Mick odkupił mi iPhone'a i kupił nową koszulkę. Następnie poszliśmy do mnie do domu, bo okazało się, że on tu nie miał żadnego mieszkania. Kiedy byliśmy już u mnie, to zadzwoniłam do Justina, żeby przyszedł jak chce, ale, że mam gościa... Zgodził się, i powiedział, że będzie za kilkanaście minut, więc siedziałam w kuchni i patrzyłam przez okno na dzieci moich sąsiadów które bawiły się w ogrodzie. Kiedy tak siedziałam to wiedziałam że minęło już kilkanaście minut, a ja poczułam czyjeś ręce na biodrach i pomyślałam, że to Justin.. Od razu zaczęłam go całować. Miałam zamknięte oczy więc nie miałam pewności z kim się całuję.. Po chwili jednak Justin wbiegł do kuchni i zobaczył jak się całowałam z Mickiem.. Zaczął płakać, a później mi uciekał.. Dogoniłam go i zaczęliśmy się kłócić, jednak wszystko sobie wytłumaczyliśmy i postanowiliśmy wrócić do mnie do domu. Kiedy już do niego dotarliśmy okazało się, że ktoś podpalił mój dom. - łzy znowu zaczęły mi spływać po policzkach. - no i później wynosili Micka na noszach. To był straszny widok. Teraz nie mam gdzie mieszkać. Justin zaproponował mi, abym mieszkała tutaj, jednak nie chcę naruszać waszej prywatności i nie chcę się wpraszać do waszego domu. To ja już może pójdę. - po tym od razu pobiegłam w stronę drzwi. Pattie krzyczała, żebym wróciła, żebym została, że mogę tu nocować, jednak ja się nie zatrzymywałam. Biegłam w stronę drzwi i kiedy już byłam poza posiadłością Bieber'ów wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Zaczęłam iść na przystanek autobusowy w celu podróży do Schroniska dla bezdomnych. Kiedy doszłam na przystanek zauważyłam, że Justin biegnie w moją stronę. Na szczęście z drugiej strony jechał też mój autobus. Dojechał on przed tym, jak Justin dobiegł, więc nie miał jak mnie zatrzymać. Odjechałam, i zobaczyłam łzy w jego oczach. To bolało, jednak zostałam w autobusie i chciałam dojechać do schroniska.
***
*20 minut później*
*20 minut później*
- Co ja zrobiłam?! Boże jaka idiotka! - mówiłam do siebie w głowie. - Jednak nie ma odwrotu.. Jak już jestem to muszę tu zostać. - po wszystkich moich myślach postanowiłam w końcu wejść do środka i dostać swoje łóżko.
- Witam złotko.. Jesteś bardzo młoda. Co się stało, że tu przyjechałaś? - zapytała pani w recepcji.
- Dzień dobry.. Tak, jestem młoda.. Mam zaledwie 16 lat i jestem tu z powodu pożaru. Ktoś podpalił mój dom i nie mam się gdzie zatrzymać. Jest tu jakieś miejsce dla mnie? - jedna łza spłynęła mi po policzku.
- Oczywiście.. Nawet bardzo dobre. Jest tu chłopak który ma 17 lat. Jego rodzice nie żyją. Postanowił tu przyjść.
- O, no to fajnie. Z chęcią go poznam.. Może nawet się polubimy. - powiedziałam z udawanym uśmiechem.
- To zapraszam za mną! Jak masz w ogóle na imię? - zapytała kobieta.
- Victoria.
- Ładnie. - uśmiechnęła się do mnie. Odpowiedziałam jej tym samym.
- Witam złotko.. Jesteś bardzo młoda. Co się stało, że tu przyjechałaś? - zapytała pani w recepcji.
- Dzień dobry.. Tak, jestem młoda.. Mam zaledwie 16 lat i jestem tu z powodu pożaru. Ktoś podpalił mój dom i nie mam się gdzie zatrzymać. Jest tu jakieś miejsce dla mnie? - jedna łza spłynęła mi po policzku.
- Oczywiście.. Nawet bardzo dobre. Jest tu chłopak który ma 17 lat. Jego rodzice nie żyją. Postanowił tu przyjść.
- O, no to fajnie. Z chęcią go poznam.. Może nawet się polubimy. - powiedziałam z udawanym uśmiechem.
- To zapraszam za mną! Jak masz w ogóle na imię? - zapytała kobieta.
- Victoria.
- Ładnie. - uśmiechnęła się do mnie. Odpowiedziałam jej tym samym.
Szłyśmy bardzo długim, wąskim korytarzem. Wszędzie gdzie tylko nie spojrzałam widziałam zachlanych i starych facetów. Niektórzy to chyba mieli nawet na mnie ochotę... Ygh. Czemu nie zostałam z Justinem?! A no tak... Już wiem. Nie chciałam zwalać sie na jego życie. Chyba wole mieszkać tu niż mieć wyrzuty sumienia że go ograniczam. Ehh.. Tęsknię za nim. Za jego dotykiem. Pewnie sie cieszy ze od niego uciekłam i w końcu może normalnie funkcjonować. Jejku. Kocham go i tęsknię.
- Victoria!! - krzyknęła pani i zaczęła mi pstrykać palcami przed twarzą.
- Tak? - spytałam.
- Jesteśmy na miejscu. Tam pod ścianą leży Jason. Mam nadzieje że sie polubicie. W razie co to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziała i odeszła. Zaczęłam przeklinać pod nosem kierując sie w stronę Jasona.
- No cześć piękna. - powiedział, wstał i podał mi rękę na powitanie. - Jestem Jason, a ty jesteś......?
- Victoria, ale mów mi Vic. - obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Pierwszy raz w dniu dzisiejszym.
- Wiesz, że jesteś bardzo, ale to bardzo piękna? - powiedział i przygryzł warge, na co sie tylko zarumieniłam. Zrobiłam sie tak czerwona, że aż musiałam schować twarz w dłonie. - Nie chowaj sie.. Wyglądasz słodko jak sie rumienisz. - oboje sie zasmialiśmy.
- Możemy już o mnie nie gadać? Może poznamy sie lepiej? - zaproponowałam.
- No jasne. Chodź, siadaj. - wskazał ręką na swoje łóżko. Usiedliśmy na przeciwko siebie i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało sie że mamy podobne charaktery. Bardzo sie polubiliśmy. Cały czas sie śmialiśmy.
Nagle nadszedł temat jego rodziny. Kiedy zaczął mówić pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. To słodkie kiedy chłopak płacze. Przytuliłam go, a wtedy do pokoju wszedł....
~~~~~~~~~~
Przepraszam za tak długi okres przerwy. Teraz rozdziały bedą częściej, ponieważ zaczynają sie wakacje! Yeaaah! <3 Do następnego rozdziału :D ;*
Świetny. *o*
OdpowiedzUsuńBooski *.* nastepny i to szybkooo ;** Oby to nie Jutin bo znowu wybuchnie awantura a to nie fajnieee -,- ♥
OdpowiedzUsuńwow świetnie! W ogóle super pomysł z tym całym pożarem.
OdpowiedzUsuńI głupia Vic przecież Justin cie kocha i wcale nie zwalasz mu się na głowę no xd
Nie no ale rozdział GENIALNY i czekam z niecierpliwością na następny <3
rozdział MEGA! <3
OdpowiedzUsuń"usiadła jak cywilizowany człowiek" okey, nawet w opowiadaniu musisz o tym wspominać? xDD nie jestem jedynym niecywilizowanym człowiekiem więc stop!! xDDD ale poza tym to nie mogę się doczekać kiedy będzie nowy rozdział <3
hahahahahahahahahahahaha, wiesz, że zrobiłam to niecelowo??? XD Hahahaha. Tak jakoś wyszło.. <3
UsuńKiedy następnyy? *.*
OdpowiedzUsuń