Słuchajce, jest mi bardzo przykro z tego powodu ale następny rozdział nie pojawi sie zbyt szybko ;/ Wyjeżdżam w góry do niedzieli a następnie środa-piątek jadę na zieloną szkołe.. MOŻE, uda mi się napisać na tel, bo mam aplikacje bloggera :) Tylko wtedy nie wiem na ile wyjdzie rozdział. Ale chyba liczy sie żeby był tak? ;P
wtorek, 28 maja 2013
poniedziałek, 27 maja 2013
UWAGA. POMOCY!
Moim zdaniem jest on prześwietny, ale ma bardzo mało wyświetleń.. Aż za mało jak na bloga z opowiadaniem o takiej fabule. To o co proszę jest to, żebyście przeczytali choć 1 rozdział..
Kto wie? Może akurat przypadnie wam do gustu i będziecie stałymi widzami? :)
Z góry dziękuję każdej osobie, która wejdzie na tego bloga.
Kocham cię Julia, i kocham wasss <3333
@danonek_xd
xx
piątek, 24 maja 2013
Rozdział 8.
*Vic POV*
Kiedy nasze ciala byly juz suche razem z Justinem wrocilismy do domu. Chwile po wejsciu do domu zadzwonilam do mamy.
*Rozmowa przez tel z: Mama*
- Hej mamus -powiedzialam kiedy moja rodzicielka odebrala telefon.
- No czesc skarbie. Czemu dzwonisz? - zapytala.
- Mamo, czy jest mozliwosc zebym zostala u Justina jeszcze na 1 noc? A no i na dodatek chcialabym ci powiedziec ze ja i Justin jestesmy ra- - nie dokonczylam bo matka wydarla mi sie do ucha w sluchawke. Te krzyki byly tak glosne ze nawet Justin ja uslyszal i zaczal sie smiac.
- Razem?! Aaaaa... Ciesze sie. I to bardzo. Myslalam ze juz nigdy sie to nie zdarzy. Jestescie dla siebie idealni. - mowila to z takim podekscytowaniem w glosie ze az wyobrazalam sobie jej usmiech na co i mi altomatycznie usmiech wyskoczyl na twarzy.
- Tak mamo. RAZEM. - podkreslilam to slowo a Justin sie usmiechnal. - Wiec? Jak bedzie? Moge? - po tych slowach Justin podszedl do mnie od tylu i zaczal calowac moja szyje, a ja ja wygielam aby mial wiekszy dostep.
- Oczywiscie. Tylko bez wyglupow. Kocham cie. Pa - nawet nie zdarzylam nic powiedziec a mama sie rozlaczyla.
*Koniec rozmowy przez tel z: Mama*
Po rozmowie z mama rzucilam telefon na stolik, odwrocilam sie w strone Justina i szybko i brutalnie 'zaatakowalam' jego usta. Spodobalo sie to nam obojgu, wiec kontynuowalismy. Oplotlam reke wokol szyi Justina, a nogi zarzucilam na jego biodra. Justin majac juz mnie na sobie poszedl w strone schodow i wszedl na gore wciaz trzymajac mnie na swoich rekach nie przestajac calowac. Gdy juz weszlismy na gore Juss otworzyl drzwi od jego pokoju kopiac je noga. Bedac w jego pokoju zamknelam drzwi reka, a kiedy byly juz zamkniete Justin polozyl mnie na lozku przestajac mnie calowac na co jeknelam a Juss sie tylko zasmial.
- Czemu przerywasz takie chwile?! - zapytalam z grymasem na twarzy podciagajac sie na lozku w strone sciany. Usiadlam i oparlam sie o sciane czekajac na odpowiedz Justina.
- Kochanie.. - zaczal.
- Nie! Justin.. Powiedz mi szczerze. Jestem dla ciebie za gruba?! Za brzydka?! A moze masz inna?! - lza mi sciekla po policzku.
- Vic. Nie badz smieszna. - miedzy nami zapadla chwila ciszy. Justin oblizal usta i kontynuowal swoja wypowiedz. - Jestes najpiekniejsza dziewczyna jaka widzialem, jestes chuda, i jestes tez moja. A czy mam inna? Owszem, kiedys bylem taki, ale ciebie bym nie umial. Tylko z toba moge byc szczery, tylko ty akceptujesz moje wady i tylko ty mnie tak kochasz.
- To czemu nie chcesz tego zrobic? - zapytalam juz bardziej rozluzniona.
- Jestes dziewica? - po tym pytaniu sie zaczerwienilam a Justin zachichotal. - No wlasnie.. I chce zeby twoj pierwszy raz byl wyjatkowy. - powiedzial.
- A pomyslales kiedys co by bylo gdybysmy sie rozstali i wtedy nie przezylabym tego pierwszego razu?! Nie! A chcialabym go przezyc wlasnie z toba. Wiem ze jestes tym jedynym. Kocham cie. - powiedzialam i bez powodu lza splynela mi po policzku. W sumie to byl powod.. Chodzilo o koniec. Jezeli ten zwiazek sie skonczy to ja nie przezyje.. To bedzie dla mnie szok. Jestem pewna ze przez dluzszy czas nie umialabym sie otrzasnac.
- Skarbie.. - zaczal i wskoczyl obok mnie na lozko i objal mnie ramieniem. - Ja tez cie kocham. Prosze, poczekajmy jeszcze troche. - powiedzial i pocalowal mnie we wlosy.
- Okey... Zaspiewasz mi 'Favourite Girl'? - spojrzalam na niego z proszacym wzrokiem.
- Oczywiscie.. Chodz, poloz sie - pokazal na swoje nogi. Od razu wiedzialam ze chodzilo mu o to zebym polozyla tam glowe. Skorzystalam a Juss zaczal mi spiewac. Bylo milo i nawet nie wiem kiedy zasnelam.
~~~~~~~~~~
Siemeczka <3 Z gory chcialabym przeprosic za brak polskich liter, ale caly rozdzial pisalam na telefonie oraz za dlugosc rozdzialu... Wiem, jest baardzo krotki ale za to nastepny bedzie dlugi. I to nawet bardzo ^^ :) Mam na dzieje ze jakos dalo sie to przeczytac xD Pozdrawiam.
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 7.
- Wiedziałam, że ci sie uda. - powiedziała Vic i pocałowała mnie w policzek.
- Dziekuje, ze jestes kochanie - gdyby nie ona to by mnie tu nie bylo. - Za tydzień bootcamp... Pomożesz mi prawda? - po tych słowach złączyłem nasze palce razem.
- Oczywiście. Dla ciebie wszystko. - uśmiechnęła się Vic.
- Jesteś taka piękna shawty. - powiedziałem a ona się zaczerwieniła.
- Nie prawda... Jedziemy do domu? -zapytała.
- Prawda, prawda skarbie. Ok, ja prowadzę... - powiedziałem i puściłem jej oczko. Vic jeszcze nie wiedziała gdzie chce ją zabrać.... Powiem tyle że to bardzo piękne miejsce.
*W samochodzie*
- Justin co ty robisz?! Nasz dom jest w prawo a ty jedziesz w lewo! Zawróć! - zaczeła panikować shawty.
- Shhh.. - powiedziałem i przyłorzyłem palec do jej ust który lekko ugryzła. - Mrr kicia. - Vic w tamtej chwili wywróciła oczami.
- Dupek - powiedziała półszeptem myśląc że tego nie usłyszałem.
- Coś ty powiedziała?! - krzyknąłem.
- Jaa?! Ja nic nie powiedziałam! - na początku zrobiła minę twierdzącą że nie wie o czym mówię ale później zaczęła sie śmiać.
- No dooobra... Powiedziałam dupek. - przyznała się. Podczas drogi nie mogłem jej pogilgotać, ale na szczęście właśnie dojechaliśmy na miejsce, więc od razu po zgaszeniu samochodu zacząłem ją "torturować".
- Ju Jus-Justin! - próbowała wymówić moje imię przez śmiech co jeszcze bardziej mnie rozśmieszało. Miała nierówny oddech. - Skarbie przestań! - brak odzewu z mojej strony.
- Prosze! Justin! - i znów nic.
*Vic POV*
Hmmmm... Skoro blaganie nic nie dalo to co moge zrobic? Kurde. Juz chyba wiem! Tak! Tak! To dobry pomysl wiec postanowilam go wyprobowac.
- Skarbie przestan! - brak odzewu z jego strony. - Prosze! Justin! - i znow nic. Pomyslalam ze moze soczysty calus mi pomoze. Postanowilam sprobowac.
Znam go jak nikogo innego! Ahh.. Shawty mozesz byc z siebie dumna.
- No w koncu! - wywrocil oczami Jus.
- Mogles od razu powiedziec o co chodzi! - powiedzialam jeszcze z niewyrownanym oddechem.
- Oj nie... Zepsulbym cala zabawe. - puscil mi oczko.
- Yghh.. Dupek. - powiedzialam a on zaczal sie smiac.
- Tak, ja ciebie tez.
- Ale o czym ty mówisz? - byłam zmieszana... Nie zrozumiałam o co mu chodzi.
- No że ja też cię kocham.
- A skąd wiesz, że cię kocham? - zaczęłam się droczyć.
- Hmm... Gdybyś mnie nie kochała, to nie pozwoliłabyś mi na sobie leżeć, a po drugie nie byłoby cię tutaj w tej minucie, sekundzie i wogóle.. - powiedział na co od razu moje wargi zaatakowały jego.
- Masz racje. Kocham cię - pocałowałam go jeszcze raz w usta. - A teraz ze mnie zejdź! - nie czekając na jego reakcje po prostu go z siebie zepchnęłam. Na szczęście tylko zaczęliśmy się śmiać, a później pomogłam mu wstać. Kiedy wyszliśmy z samochodu przeszliśmy z Justinem kawałek drogi, a moim oczom ukazał się piękny widok. Był to wielki wodospad i łąka. Wyglądało to mniej więcej tak. Kiedy to zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć.
- Wow.. Jest pięknie. Justin jak znalazłeś to miejsce? - zapytałam dalej nie wierząc w to co widzę.
- Moje byłe mnie tu przyprowadzały.. - kiedy to powiedział nie wiedziałam co powiedzieć, ale w innym sensie niż wcześniej.
- Byłeś tu z innymi? - powiedziałam z powagą w głosie, na co Juss zaczął się ze mnie śmiać. - I z czego się śmiejesz?
- Bo nie było mnie tu z innymi. Jestem tu pierwszy raz z dziewczyną. Vic. Kocham cię. - powiedział i objął mnie w talii.
- Mhym.. To skoro nie było tu innych to jak odkryłeś to miejsce?
- Długa historia.. - powiedział
- Mamy czas. - odpowiedziałam i usiadłam na trawie na łące.
- Jeżeli chcesz... - położył się obok mnie, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu i złapałam go za rękę. - To pewnego dnia była niedaleko taka impreza, na której byłem z dziewczyną. Zawsze myślałem, że mnie kocha, ale ona po prostu się ze mnie nabijała. Kazała mi robić wszystko co chciała, a ja byłem tak zaślepiony miłością, że mógłbym nawet skoczyć w ogień dla niej. - po tych słowach mocniej ścisnęłam jego rękę a on pocałował mnie we włosy. - No ale wróćmy do tej imprezy. Jak wiadomo, było dużo alkoholu. Ja szczególnie dużo nie wypiłem, ale w sam raz, żeby nie myśleć prawidłowo. W pewnym momencie zachciało mi się siku, więc poszedłem do toalety, a kiedy wróciłem i poszedłem do pokoju tego kto organizował tą impreze, żeby się położyć spać zobaczyłem moją wtedy dziewczynę pieprzącą się z jakimś typem. Oni nawet nie zauważyli że wszedłem do pokoju. Od razu wybiegłem z imprezy, zacząłem błądzić, aż doszedłem tutaj. Znalazłem to piękne miejsce i postanowiłem sobie wrócić tutaj z kimś, kto mnie szczerze kocha. Stwierdziłem, że to już czas, i że tą osobą jesteś ty. - skończył a mi łza spłynęła po policzku wprost na rękę Justina. - Ej, nie płacz!
- To smutne... Zraniła cię. Czemu mi wcześniej o tym nie mówiłeś? - zapytałam. Do tej pory myślałam, że mówiliśmy sobie wszystko.
- Ja po prostu nie chciałem, żeby ktoś się nade mną użalał, a już szczególnie nie ty. No i też przy okazji jak najszybciej zapomnieć. Na prawde ją kochałem. Ale teraz to już przeszłość.
- Justin.. - powiedziałam i mocno wtuliłam się w chłopaka siadając na nim okrakiem. - Wiedz, że ja cie kocham. Nigdy ci nic takiego nie zrobię. Możesz mi wierzyć. A teraz na rozluźnienie sytuacji... Kto ostatni w wodzie ten lamus!! - krzyknęłam i od razu zaczęłam biec w stronę wody. Widziałam za sobą biegnącego Justina który po chwili mnie dogonił i do wody wskoczyliśmy razem. W wodzie się wygłupialiśmy, podtapialiśmy i w ogóle. Bawiliśmy się jak pięciolatki, tylko, że z umiarem. Nie chcieliśmy, żeby któremuś z nas coś się stało, bo się kochamy. Po jakichś 20 lub 30 minutach chlapania się w wodzie wyszliśmy z niej i położyliśmy się na trawie aby wyschnąć. Było baardzo ciepło. Słońce mocno grzało więc szybko przestaliśmy być mokrzy. Podczas schnięcia nie obyło się bez czułości. Jestem pewna, że Justin to ten jedyny i, że nigdy mnie nie zostawi.. Szkoda tylko, że przez 6 lat tego nie zauważyliśmy i byliśmy tylko przyjaciółmi. Ale i tak cieszę się, że w ogóle jesteśmy razem.
sobota, 11 maja 2013
Przepraszam .
~ @danonek_xD
xx
czwartek, 2 maja 2013
Rozdział 6.
Kiedy się obudziłem mojego skarba już przy mnie nie było. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Była godzina 11:00. Dość szybko się wyspałem, bo położyłem się około 3 w nocy. Postanowiłem poszukać mojej księżniczki. Podniosłem się z podłogi i przyznam się, że mnie plecy bolały bo tym spaniu na siedząco.
- Vic będzie musiała mi zrobić masaż - powiedziałem sobie szeptem i się uśmiechnąłem.
Kierowałem się węchem. Coś mi mówiło, że Vic jest w kuchni. Aha! Miałem racje! Stała przy patelni w mojej za dużej koszuli. Skradłem się do niej, objąłem w talii i zacząłem całować ją po szyi. Spodobało jej się bo wygięła szyję w bok abym miał większy dostęp. Jednak po chwili przerwałem.
- Nie przestawaj! To takie przyjemne - powiedziała z chrypką w głosie.
- Dobrze... Dokończę to wieczorem, ALE!! - podkreśliłem ostatnie słowo.
- Ale co? - zapytała i się do nie odwróciła kładąc ręce na moich barkach.
- Najpierw będziesz mi musiała zrobić masaż. Plecki mnie bolą od spania na siedząco. Zrobiłem to da ciebie.. Spałaś na moich kolanach! - powiedziałem i cwaniacko się uśmiechnąłem.
- Zobaczymy.. Najpierw śniadanko - powiedział i mnie odepchnęła na co usiadłem na krześle.
- U! A co będzie? - zachowałem się jak siedmiolatek który oczekiwałby zabawki.
- Naleśniki z nutellą lub z dżemem. - powiedziała po czym położyła przede mną talerz naleśników a na nim napis 'Kocham cię' z nutelli.
- Awww. Ja też cię kocham skarbie. - wstałem i podszedłem do niej składając na jej ustach pocałunek. Po chwili nabrał on postać namiętnego pocałunku. Jednak Vic go przerwała na co jęknąłem.
- Co znowu? Czemu przerywasz takie chwile? - na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Oj Justin! Nie marudź... Poczekaj! - powiedziała na co zrobiła wielkie oczy...
- Coś się stało? - zapytałem zmartwiony.
- Czy przesłuchania są dzisiaj czy jutro?! - wykrzyczała pytając.
- Przesłuchania... przesłuchania... TO DZISIAJ! - powiedziałem i złapałem się za buzię.
- Justin, to co my tu jeszcze robimy?! Szybko! Idź się ubieraj! Przesłuchania są o 13 a jest 12!! Szybko! - zaczęła krzyczeć i mnie pospieszać.
- No okej! Ty też się ogarniaj! - powiedziałem i zacząłem się śmiać.
- I co cie tak śmieszy Bieber? - parsknęła.
- Złość piękności szkodzi.. A teraz nie gadaj tylko się ogarniaj.
~~~~~~~~~~
Dobra.. Jest 12:40. Musimy zdążyć! Inaczej nic z tego nie będzie. Szczerze? To chciałbym zostać gwiazdą. Chciałbym, żeby cały świat mnie znał. To byłoby piękne. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Vic.
- No więc panie Bieber. Proszę mi tu teraz zaśpiewać 'So Sick' ! Mam nadzieję, że pamiętasz tekst. - skarciła mnie palcem, a ja zacząłem śpiewać.
Kiedy skończyłem zauważyłem łzę na jej policzku. Od razu ją wytarłem.
- Coś się stało pani Bieber? - drażniłem się z nią.
- Nie.. Tylko po prostu czuję te emocje w piosence. - powiedziała.
- Mam nadzieję, że nie ma czegoś o czym mi nie mówisz... - powiedziałem powoli jednak nie dokończyłem bo Vic od razu zaczęła protestować.
- Oczywiście, że nie! Juss powiedziałabym ci wszystko! Nawet nie mów o tym, że jest coś o czym nie wiesz... Lol, zabrzmiało to dość dziwnie. - zaczęliśmy się oboje śmiać.
*Kilka minut później*
Dotarliśmy na miejsce, dostałem swój numer i musiałem czekać. Hahahahaha, nigdy nie zgadniecie jaki to numer. 69696. Kiedy go dostałem próbowałem być poważny ale się nie udało. Kiedy pokazałem się Vic, od razu zrobiła mi zdjęcie i dodała na tt 'Hahahahaha, trzymajcie mnie #przesłuchania #xf' Kiedy to dodała ja od razu zrobiłem RT i FAV. Mieliśmy straszną beke.
*Na scenie*
- Witamy w XF! Powiedz nam coś o sobie. - powiedział jeden z jurorów.
- A więc jestem Justin, mam 16 lat, pochodzę z Kanady i przyszedłem dzisiaj na przesłuchanie ze swoją dziewczyną. Ten występ chciałbym zadedykować właśnie jej. Kocham cię Vic. - powiedziałem na co publiczność zrobiłą tylko krótkie 'aww'.
- Ok. Zaczynaj - powiedziała jurorka.
*Po piosence*
Ukłoniłem się i jurorzy wstali i zaczęli bić mi bravo na stojąco. Nie powiem, wzruszyłem się. Po wszystkich oklaskach które trwały kilka minut jurorzy zaczęli się wypowiadać.
- Więc.. Justin, mówisz, że masz 16 lat? Wow. Twój głos jest bardzo męski. Nie masz barwy dziecięcej. Widać, że przeszedłeś mutację. Lubię cię! Jestem pewna, że ten występ i udział w XF to dopiero początek twojej przygody z muzyką. - powiedziała jurorka.
- Dziękuję bardzo. - podziękowałem i słuchałem kolejnej opinii.
- Słuchaj Justin. Już masz dużo fanów. Jestem ciekawy co będzie z tobą za kilka lat.. Mam nadzieję, że będzie bardzo dobrze, że będziesz spełniał swoje marzenia jeżdżąc po całym świecie, bo to chyba jest twoje marzenie tak? - zapytał kolejny.
- Oczywiście.. Jak chyba każdego tutaj obecnego. - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
- Wydaje mi się, że możesz daleko zajść. Jesteś przystojny, masz kawał głosu i w ogóle WOW! Na prawdę. Kłaniam się - jurorka wstała i się skłoniła.
- Oj bez przesady. - powiedziałem.
- Mam tylko jeszcze jedno pytanie.. - powiedziała jurorka która wypowiadała się jako pierwsza. - Możemy poznać twoją dziewczynę?
- Oczywiście.. Vic, przyjdziesz? - patrzyłem na miejsce z którego wszedłem na scenę. I chwilę później zauważyłem moje słońce. Było całe zapłakane. Kiedy weszła od razu podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Pocałowałem ją we włosy a wszyscy ponownie zrobili 'aww'.
- Muszę ci powiedzieć jedną rzecz Vic.. Jesteś mega szczęściarą, że go przy sobie masz. - powiedział juror.
- Wiem to - powiedziała i pocałowała mnie w usta.
- Przykro mi dziewczyny.. On już chyba nie ma zamiaru z niej zrezygnować! Więc lepiej nie zaczynajcie - powiedział juror na co ja i Vic spojrzeliśmy się na siebie, pokiwaliśmy głowami przecząco i zaczęliśmy się śmiać.
- A teraz do rzeczy... Głosujmy. Maria?
- Tak - powiedziała jedna jurorka.
- Cassedie?
- Tak - powiedziała kolejna.
- Ja też jestem na tak! - powiedział facet na co wszyscy zaczęli bić brawa i krzyczeć a ja wziąłem Vic na ręce i zacząłem się z nią kręcić. Po chwili zbiegliśmy ze sceny i zaczęliśmy się całować. To była nasza chwila. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Cieszyliśmy się sobą.