sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 13.

*Następnego dnia*
*Vic's POV*

Obudziłam sie na klacie Justina. O dziwo była już 13 a on nadal spał. Wyglądał tak słodko... Zrobiłam tylko zdjęcie i zeszłam na dół. Zaspana i w niechlujnym koku myślałam że nikogo nie będzie w domu, jednak zastałam tam Pattie! 
- Hej Pattie. Co ty tak wcześnie wstałaś? - powiedziałam z chrypką w głosie oraz lekko przymrużonymi oczami. 
- Hej złotko. Wcześnie?! Jest 13 a ja wstałam o 8. Justin śpi? - zapytała.
- Tak. Śpi, śpi. Tak słodko wygląda kiedy śpi. Masz przestojnego syna. - powiedziałam i lekko sie zarumieniłam. 
- Jest bardzo przystojny. To prawda. Zawsze wiedziałam że dziewczyny bedą za nim szalały. Najbardziej bałam sie tych pustych laseczek które leciałyby tylko na wygląd Justina. Na szczęście ty jesteś inna. Kochasz go za jego serce a nie tylko za wygląd. Nie mylę sie, prawda? - zapytała i podniosła jedną brew na co obie sie zasmiałyśmy. Zdziwiło nas jednak to, że słyszalny też był męski śmiech. Bez zastanowienia podeszłam do schodów gdzie zauważyłam mojego ukochanego.
- Justin. No proszę... Długo już tu stoisz? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- Trochę? - powiedział drapiąc sie w tył głowy. 
- Nie ładnie Justin. Nie tak cię chyba Pattie wychowała. Za podsłuchiwanie czeka cię kara!! - pogroziłam mu palcem kierując sie w stronę Pattie. Idąc do niej usmiechnełam sie i puściłam oczko mamie Justina.
- Co mam zrobić? - zapytał wkładając ręce do kieszeni spodni.
- A więc... Najpierw idziemy do sklepu na zakupy, później do kosmetyczki, a później do kina na jakieś romansidło - powiedziałam i w głębi siebie sie usmiechnęłam. 
- Nie, nie, nie... Vic. Kochanie nie rób mi tego. Proszę. - Justin spuścił głowę w dół. 
- Oj przecież żartuje. Ale na zakupy musimy iść. - powiedziałam robiąc maślane oczka.
- Zakupy nie są aż takie straszne. A co potrzebujesz? - zapytał.
- No wiesz... Wszystkie moje ciuchy sie spaliły. Mam tylko te z wczoraj. Będziesz mi musiał pożyczyć dzisiaj jakąś koszulkę. A no i musimy pojechać do szpitala. - powiedziałam a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Na szczęście ani Justin ani Pattie jej nie zauważyli.
- Ty chcesz pojechać do tego gnoja?! Vic. Odpuść go sobie. Mick to nic dobrego. Jak widzisz sprowadza same problemy. - powiedział na jednym wdechu Justin.
- Justin. Nie mów tak. Zrozum, że on dużo przeżył. Nie zostawie go tak. On ma tu tylko mnie. Nic nie poradzę. Nienawidzę proponować ludziom pomocy a następnie jak coś sie stanie to ich od siebie odrzucić. Zrozum. To. - powiedziałam.
- No dobra. Jak tak ci zależy. Mam nadzieje że już nigdy nie namiesza w naszym życiu. - wywrócił oczami. 
- Już nie gadaj tylko jedźmy. ZAKUPYY! - krzyknęłam jak jakaś blondyneczka lofciająca zakupy na co Pattie się zaśmiała a Justin wywrócił oczami. Poszliśmy na górę do pokoju Justina. Od razu przejrzałam jego szafe. Stałam tam dłuższą chwilę aż znalazłam Chachi Mommas oraz koszulkę I <3 my boyfriend. Zdziwiłam się jak znalazłam to w u niego w ciuchach. Czyżby on był gejem i mnie zdradzał z jakimś chłopakiem?! Musiałam to wyjaśnić.
- JUUUUUUUUSTIN!!! - krzyknęłam śmiejąc się jednocześnie.
- Co się stało kotku? - zapytał zdziwiony.
- Czy ty jesteś.... gejem?! - zapytałam i pokazałam palcem na koszulkę którą miałam na sobie.
- Haha. To miał być prezent dla ciebie.. Chciałem ci go jutro dać. Bo nie wiem czy pamiętasz ale mamy jutro miesięcznice! - powiedział a mnie zatkało. Justin od razu to zauważył. - Ty... Za-zapomniałaś... Czemu? - posmutniał.
- Justin to nie tak. - podeszłam do niego i złapałam go za ręce. Odwrócił wzrok i patrzył na sufit. - Popatrz na mnie.. Proszę. - brak reakcji z jego strony. Wzięłam jego twarz w swoje ręce i skierowałam w dół tak aby nasze spojrzenia się ze sobą spotkały. - Skarbie.. Sam widzisz co się dzieje... Cały czas mam wszystko na głowie. Mick, moi rodzice.. Jestem tym wykończona. Przepraszam. Wybacz mi. Kocham cię. Gdyby nie to wszystko to na pewno bym pamiętała. Przepraszam - powiedziałam i musnęłam jego wargi. Justin nie pogłębił jednak pocałunku. Cały czas stał nieruchomo. - To ja lepiej pójdę się przejść.. - wyminęłam Justina, zbiegłam na dół i szybko podbiegłam do drzwi. Pattie chyba gdzieś wyszła, albo poszła do toalety.. Nie istotne. Wybiegłam przed dom i od razu kopnęłam nogą oponę jakiegoś samochodu.

*Justin's POV*

Stałem jeszcze przez chwile oparty o framugę drzwi, kiedy nagle uświadomiłem sobie, że w sumie zezłościłem się o nic... To nie jej wina. Faktycznie miała teraz dużo na głowie.
- Idiota... - powiedziałem i zbiegłem na dół. Kiedy wybiegłem z domu chciałem od razu pobiec do pobliskiego parku. Myślałem, że tam ją znajdę, ale jednak Vic siedziała na krawężniku niedaleko domu i płakała. Od razu obok niej usiadłem i objąłem ją ramieniem.
- Ciiiii... Nie płacz kochanie. - próbowałem ją uspokoić, jednak to nic nie dało.
- Justin.. Zostaw mnie. Jestem najgorszą dziewczyną. Powinnam pamiętać o takich rzeczach. Jestem do bani. - mówiła łkając.
- Vic.. Nie opowiadaj głupot. Jesteś moją dziewczyną i jesteś wyjątkowa. Nie jesteś najgorsza. Wręcz przeciwnie. Powiedziałbym, że najlepszą. Prosze cię... Każdy by zapomniał o miesięcznicy mając na głowie cały świat. Nie przejmuj się. Zawsze w życiu będą spotykać cię rozczarowania i potyczki, ale najważniejsze jest to, żebyś zawsze umiała się pozbierać i żyć dalej. Kochanie. Popatrz na mnie. - zrobiła jak poprosiłem. - Nigdy nie zniżaj swojej głowy, bo twoja korona może spaść, moja księżniczko. - powiedziałem i ją pocałowałem. Vic pogłębiła pocałunek i tak oto staliśmy na ulicy całując się. Nie potrwało to długo, bo zaczęło padać. Przestaliśmy się całować i się zaśmialiśmy. Dałem Vic moją bluzę i jeszcze raz ją pocałowałem, po czym poszliśmy do domu.

Kiedy weszliśmy do domu zastaliśmy tam Pattie. Chwilę się na nas popatrzyła a następnie zaczęła się z nas śmiać.
- Chyba ktoś się przemoczył - powiedziała i dalej się śmiała.
- Haha, bardzo śmieszne mamo - powiedziałem sarkastycznie na co Vic się tylko uśmiechnęłam do Pattie.
- Synuś, synuś.. Wiesz, że cię kocham prawda? - powiedziała i się do mnie 'wyszczerzyła'.
- O co chodzi tym razem? - zapytałem wywracając oczami.
- Bułeczki się skończyły. A przy okazji kupiłbyś kilka innych rzeczy, co? - zaśmiała się, a Vic razem z nią.
- Jak muszę. To daj listę i ja już pójdę. Póki średnio pada. - powiedziałem i podszedłem do mojej rodzicielki, która dała mi pieniądze na zakupy i listę.
- Wracaj niedługo syneczku. - powiedziała głośno podkreślając ostatnie słowo.
- Co jeszcze mam zrobić? - powiedziałem zniechęcony.
- Fryzjerka. Podszedłbyś do niej i odwołał moją dzisiejszą wizytę, ok? - Vic przybiła piątke z moją mamą i obie się zaśmiały.
- Baby... - powiedziałem wywracając oczami, na co dostałem poduszką w głowę od mojej dziewczyny. - Ał!! A to za co?!
- Za.... Ymm.. No... - zaczęła się jąkać.
- Grabi sobie pani, pani Bieber. Jak wrócę to się policzymy! - powiedziałem poważnym głosem i wyszedłem z domu, jednak po chwili wróciłem. - Vic... Bluza! - krzyknąłem na co Vic do mnie podbiegła, dała bluze i lekko pocałowała moje usta. Momentalnie wróciła do Pattie i tylko mi pomachała na znak żebym już poszedł. Ehh.. Wyszedłem z domu i kiedy szedłem do sklepu po drodze spotkałem Jasona. Zdziwiłem się, bo jeszcze do niedawna siedział w tym schronisku.
- Yo, Jason! - krzyknąłem i podbiegłem do mojego kumpla.
- Yo, Bieber. Gdzie idziesz? - zapytał.
- Do sklepu. Przejdziesz się ze mną? - zapytałem.
- Jasne.
- Tooo.. Jeszcze niedawno widzieliśmy się w schronisku. Czemu już cię tam nie ma? - zapytałem.
- Wiesz.. Twoja laska otworzyła mi oczy na świat. Stwierdziłem, że tylko się marnowałem w tym schronisku. Victoria to na prawde świetna dziewczyna. Powinieneś być wdzięczny Bogu, że ją masz. - powiedział Jason. Na początku miałem ochotę mu przywalić za określenie 'laska' na moją dziewczynę, ale stwierdziłem że odpuszczę.
- To chyba się cieszysz, że mogłeś z nią pogadać. - uśmiechnąłem się do niego.
- Jasne. Gdyby nie ona to dalej bym tam gnił. - powiedział Jason i się zaśmiał.
- A co z jakimś mieszkaniem? Pracą? Cokolwiek.. Masz coś? - dopytywałem ciekawy, kiedy weszliśmy do sklepu.
- Praca... Da się roznoszenie ulotek nazwać pracą? Ehh.. Mam układ z moim pracodawcą. Dał mi na stracie kase na wynajem mieszkania i na utrzymanie ogólnie pod warunkiem, że będę pracował 10 godzin dziennie. Praca do dupy, ale najważniejsze, że chociaż mam co do gęby włożyć.
- Stary.. Współczuję. Jak coś to dzwoń. Zawsze ci pomogę jak będę mógł. Masz mój numer? - zapytałem na co Jason sprawdził swoje kontakty w iPhone.
- Jeżeli od kilku lat nie zmieniłeś numeru to tak. - powiedział i pokazał mój kontakt.
- Yep. Zły numer. Daj to ci wpiszę mój nowy. - powiedziałem na co Jason dał mi swój telefon. Zapisałem i oddałem mu jego komórkę. - Dzwoń o każdej porze dnia i nocy, jak się coś będzie działo.
- Dobrze żono. - powiedział na co oboje się zaśmialiśmy. Reszte zakupów przeszliśmy w ciszy.
- Ja muszę iść jeszcze do fryzjera, jak kolwiek głupio to brzmi, żeby odwołać wizyte Pattie. Idziesz ze mną, czy już wracasz? - zapytałem.
- Muszę się już zwijać. To nara Bieber. - powiedział i przybiliśmy razem piątkę.
- Siema McCann. - powiedziałem i odszedłem z dwoma torbami w rękach do fryzjera.

- Dzień dobry. Chciałbym odwołać wizytę mojej mamy. - posłałem miły uśmiech do pani za ladą.
- Oczywiście. Na którą godzinę zapisana była pańska matka? - zapytała jakaś fryzjerka.
- Ymmmm.. Nie wiem. Może nazwisko? - zapytałem.
- Oczywiście.
- Malette, Pattie Malette. - powiedziałem i się uśmiechnąłem. - To wszystko?
- Tak. Może pan już iść - powiedziała kobieta.
- Do widzenia w takim razie. - powiedziałem i wyszedłem od fryzjera. Od razu po wyjściu wyjąłem swoje słuchawki z kieszeni bluzy i podłączyłem je do mojego iPhone'a. Włączyłem Imagine Dragons - Radioactive. Świetna nutka. Kierowałem się do domu kiedy nagle w parku na ławce zobaczyłem płaczącą Emily. Kto to Emily? Jest to córka koleżanki mojej mamy i zarówno......
~~~~~~~~~~
Uhuhuhu ^^ Jak myślicie córka koleżanki Pattie iiii....? Przepraszam, że nic nie dodawałam taki kawał czasu, ale nie miałam ostatnio chwili spokoju. Dzisiaj - 02:37. Nie najlepsza pora na pisanie, ale zrobię dla was wszystko <3 Jeżeli są jakieś błędy to bardzo przepraszam, ale nie jest to zbyt przyjemna godzina... Nie chce mi się spać, ale odczuwam lekkie zmęczenie. Ehhh.. Z resztą co ja wam tam będę mówić. Mam nadzieję tylko, że nie jesteście źli z powodu takiej zwłoki z nowym rozdziałem.

Luv ya! <3
@danonek_xd
xx

9 komentarzy:

  1. Suuuper :** Świetneeee poprostu ...nie moge sie doczekać następnego ! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW Uwielbiam twoje opowiadania...KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne.! Czekam na kolejne. *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetneeee <3 Twoje opowiadania są takie AWWWWW <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To pewnie jego byla dziewczyna!!! Rozdzial booski xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boże o boże !!!!! Jest córką koleżanki mojej mamy i zarówno... Co zarówno? Kim ona dla niego jest?

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Cię. Dopiero zaczynasz ale Twoje opowiadania są na takim samym poziomie Dark czy Danger

    OdpowiedzUsuń
  8. ty kurwo szmato cwellu w srake jebany chujollizie pedalle,co za suka cie wysrala niech zdycha w meczarniach

    OdpowiedzUsuń